Hot Fuzz
Kultura brytyjska zawsze była czymś w rodzaju tygla, włączając elementy z innych kultur i przekształcając je w coś nowego. James D. Nicoll powiedział kiedyś pamiętnie, że język angielski „ścigał inne języki po alejkach, by bić je do nieprzytomności i przeszukiwać ich kieszenie w poszukiwaniu nowego słownictwa”. Ten brak oryginalnej kultury – w każdym razie od czasów podboju normańskiego – wywołuje jedną z trzech reakcji: skrajną niechęć i ksenofobię, wymyślenie nowej kultury, która wypełniłaby pustkę (jak J.R.R. Tolkien próbował to zrobić dla angielskiej mitologii we Władcy Pierścieni) lub najczęstszą drogę: asymilację wielu innych źródeł w celu stworzenia czegoś nieoczekiwanego i unikalnego.Kiedy Edgar Wright przyjechał, by nakręcić Hot Fuzz, mówił o tym, że w Wielkiej Brytanii brakuje gatunku filmu o gliniarzach, który mógłby rywalizować z amerykańskim. Tam, gdzie Hollywood dało światu Zabójczą broń, Point Break, serię Akademii Policyjnej i trylogię Nagiej broni, brytyjski kinowy związek z policją był w dużej mierze ograniczony do fragmentarycznych wysiłków, takich jak Carry On Sergeant. Wielka Brytania zawsze była bardziej zakochana w dramacie proceduralnym lub detektywach pokonujących policję w jej własnej grze, z których oba zawsze tworzyły porywającą telewizję. Hot Fuzz przywraca tę równowagę dość pięknie, będąc fantastycznym filmem, który odnosi sukces zarówno jako rip-roaring pastisz i prawdziwy thriller na własną rękę.Jednym z problemów z klasyfikacją Hot Fuzz jako parodii – w przeciwieństwie do pastiszu lub hołdu – jest czuły związek, który ma do swoich głównych bohaterów. Simon Pegg sam twierdził, że film nie jest spoof, twierdząc w wywiadzie dla Entertainment Weekly, że iy „nie ma szyderstwa, że wiele parodii mają, które patrzą w dół na ich materiału źródłowego. Bo my patrzymy na niego z góry.”. Gdzie coś takiego jak Heathers celowo i świadomie rozdarł się na to, co było przed nim, a filmy Naked Gun wykorzystały jego przesłanki jako odskocznię do wszelkiego rodzaju goofy shenanigans, Hot Fuzz jest list miłosny do gatunku z wyraźnym brytyjskim twistem, jednocześnie pokazując przywiązanie do czegoś i biorąc piss out zarówno gatunku i siebie.Film opiera się na wszystkim, co sprawiło, że Shaun of the Dead tak przyjemny oglądać i doskonali go, dzięki w nie małej części do doskonałej chemii Pegg i Nick Frost. W szczególności, bierze podmiejską nudę i mały krajobraz społeczny Shaun of the Dead (gdzie zombie służą jako idealne przerwanie powtarzalnego życia społecznego naszego lidera) i rozszerza go, aby uroczo skrobać cały sposób życia w West Country. Wright zdecydował się nakręcić większą część filmu w swoim rodzinnym mieście Wells, mówiąc: „Kocham je, ale chcę je również zniszczyć”. Hrabstwo wzięło sobie film do serca, organizując publiczne pokazy w Wells z okazji jego 10. rocznicy w zeszłym roku i głosując na niego jako zwycięzcę „Mistrzostw Świata w Somerset” na Twitterze.Jedna z największych sztuczek, które Hot Fuzz udaje się ściągnąć, polega na wykorzystaniu szybkiego montażu. W szczególności, udaje mu się zastosować język szybkich cięć i frenetycznej akcji, który jest nieodłączną częścią współczesnego Hollywood, nie tracąc przy tym ani swojej unikalnej tożsamości, ani spojrzenia na swój temat. Tam, gdzie Michael Bay i jego pochodne używają niepotrzebnie szybkiego montażu, by ukryć swój brak treści lub uwagi, Wright używa szybkiego montażu, by podważyć bezlitosne, często idiotyczne tempo filmów akcji. Nie chodzi tylko o to, że broń jest szkolona na emerytach i farmerach, a nie na kowbojach czy gangsterach – chodzi o to, że film naśmiewa się z tego stylu strzelania, by stworzyć własne widowisko. Nie tylko wprowadzenie Nicholasa Angela jest tak cudownie angielskie – zostaje wysłany do wiejskiego skrawka, aby jego koledzy nie byli zakłopotani tym, jak genialny jest – ale cała tajemnicza fabuła jest w zasadzie współczesnym riffem na The Wicker Man. Podobnie jak kultowy klasyk Robina Hardy’ego, Hot Fuzz skupia się na samotnej jednostce o niezwykle wysokich standardach dobra i zła, która przybywa do odizolowanej społeczności wiejskiej z mrocznym sekretem. 'The Greater Good’ stoi za zbiorami, a morderstwa mieszkańców wsi, aby zabezpieczyć status Najlepszej Wioski, podwajają 'pogańską’ potrzebę składania ofiar z ludzi, aby plony rosły. Simon Skinner jest na pewnym poziomie dojrzalszą, bardziej świadomie radosną wersją Lorda Summerisle Christophera Lee, trzymając w swoim uścisku różne lokalne grupy i pozostawiając naszych bohaterów z dreszczem w oczach. Timothy Dalton naprawdę dobrze się bawi, wysyłając w górę swój okres jako James Bond z beztroską rezygnacją.Wykorzystując film Hardy’ego jako podstawę, Wright przystępuje do stworzenia fantastycznej satyry na senność angielskiego życia wiejskiego. On patrzy wstecz do klasycznych komedii Will Hay z 1930 roku, jak Oh Mr Porter! i Ask A Policeman, które obracały się wokół niezwykłych rzeczy dzieje się w środku pustkowia, i przynosi je krzycząc do 21 wieku z własnych obserwacji bystry. Tylko ktoś, kto dorastał na brytyjskiej wsi, mógł tak dokładnie odtworzyć często desperacką taktykę lokalnych dziennikarzy (powiedziane z lustrem na mojej własnej twarzy), wścibskie, plotkarskie oczy Straży Sąsiedzkiej, małostkowość lokalnej społeczności biznesowej lub nieświadomie chamski pokaz amatorskiego towarzystwa dramatycznego (kolejne lustro na mojej twarzy).Nawet jeśli komedia Hot Fuzz nie do końca pasuje do ciebie, nadal działa doskonale jako prosty thriller. Środki śmierci może być dużo bardziej skomplikowane niż przeciętny odcinek Midsomer Murders, ale fabuła unspools pięknie z Wright pozostawiając subtelne wskazówki i punctuating co trochę ekspozycji jest potrzebne z krakingu fizycznych gagów i rozwoju centralnego związku. Do czasu, gdy nadchodzi ostatni akt, w całej swojej wybuchowej i pobłażliwej chwale, jesteśmy tak przejęci umiejętnościami, które Wright pokazał, że czujemy, iż zasłużył na prawo, by przebijać się do końca. Film eskaluje zapierające dech w piersiach, dając nam przebłyski tego, co ma nadejść (powiedzmy, w sekwencji miny morskiej), a następnie nagradzając naszą cierpliwość kulminacją, która nie zawodzi.To prowadzi nas do przemocy w filmie, który rozpoczyna się tam, gdzie Shaun of the Dead opuścił zarówno w jego powszechności, jak i filozofii. Oba filmy wziąć po Sam Raimi w ich podejściu do przemocy, ramping go do takich obłąkanych i absurdalnych poziomów, że nie można pomóc, ale śmiech, i spłaca wielki set-up z czymś szokującym. Widok postaci Daltona wbitej w model kościoła, z iglicą przechodzącą przez jego szczękę, to nie tylko krok wyżej od sekwencji z kijem bilardowym z Shaun of the Dead, gdzie zombie zostaje pobity na śmierć w rytm muzyki Queen „Don’t Stop Me Now”. Gdybyśmy zastosowali tutaj opatentowany przez Marka Kermode’a test „pięciu śmiechów” (zgodnie z którym każdy film, który wywołuje pięć lub więcej śmiechów, jest udaną komedią), Hot Fuzz wystrzeliłby ponad poprzeczkę w ciągu pierwszej pół godziny. Miłość Wrighta do kultury nerdów i znajomość gatunków, z których żartuje, oznacza ogromną dbałość o szczegóły, a każda scena zawiera wiele gagów, które wynagradzają wielokrotne oglądanie. Wizualne akcenty są tak drobiazgowe jak w Scott Pilgrim vs. the World i są tak angielskie jak Aardman w najlepszym wydaniu. Ale humor słowny jest tak samo dobry, zbudowany wokół ekscentryczności postaci, czy to ciągłe cameo Billa Baileya, czy niezrozumiały, dzierżący strzelbę farmer David Bradley. Za wszystkie ich wygłupy i zgrywanie scen z ulubionych filmów, w relacjach między postaciami Pegga i Frosta jest prawdziwe serce; zaczynasz rozumieć ich frustracje i niedociągnięcia bardzo naturalnie. To samo dotyczy postaci Jima Broadbenta: jego czarny charakter jest przekonujący, ponieważ jest dobrze napisany jako ktoś, kto nosi w sobie ciężkie brzemię i boi się zapomnieć o przeszłości. Hot Fuzz to naprawdę wspaniała brytyjska komedia i z pewnością jeden z najlepszych filmów 2000 roku. Pozostaje prawdopodobnie najwyższym znakiem wodnym w dotychczasowej karierze Edgara Wrighta, opierając się na wszystkim, co osiągnął w Spaced i Shaun of the Dead dzięki doskonałemu, oryginalnemu scenariuszowi, burzliwej obsadzie i stylowemu, ale pieczołowitemu reżyserowaniu. Po jedenastu latach od premiery niewiele jest brytyjskich komedii, które mogą z nim konkurować pod względem doskonałej równowagi między sercem a masywnym śmiechem w brzuchu.
Leave a Reply