Flourishing Foodie
Wiem, wiem. Obiecałam przepisy na ciasteczka, ciasta i placki. Malutkie smakołyki pokrojone w mini mikołaje i renifery, kandyzowane pekany i świąteczne ciasto. Oczywiście, że się pojawią – świąteczne ciasto właśnie nasiąka ciemnym rumem. Mimo to, podaję Wam ten przepis, bo jeśli chowacie się w szafie, próbując uniknąć świątecznych smakołyków i jednocześnie wpychacie sobie do ust sałatkę, to jesteśmy po tej samej stronie. I mamy jeszcze 2 tygodnie do świąt – jak zamierzamy to zrobić?
Jak niektórzy z Was mogą wiedzieć, lubię spędzać czas w Odd Fellows Cafe. Rytuał wygląda następująco: Przechodzę przez drzwi, a elegancko wyglądający mężczyzna, który z pewnością jest lepiej ubrany niż ja, wita mnie przyjaznym „hello”. Zamawiam to co zwykle, 12 uncji bezkofeinowej sojowej latte i sałatkę falafel, siadam przy stoliku i zabieram się do pracy. W tym skromnym miejscu udaje mi się całkiem sporo napisać. Coś w tym szumie ludzi rozmawiających ze sobą, cieszących się dobrym jedzeniem, stawia mnie w dobrym miejscu. Czasami, kiedy mam jeden z tych dni, lubię zamówić kilka mimoz, chociaż w te dni, najwyższej klasy korekta jest niezbędna.
Więc o sałatce falafel – jest niesamowicie pyszna i bardzo warta bloga. Tak dobra, że próbowałam ją odtworzyć w domu, żeby nie musieć wychodzić z moich PJ’s i stawiać czoła światu. Czasami lubię nosić moje PJ’s przez cały dzień. Często, gdy piekę, a zazwyczaj, gdy śpiewam. A w niektóre dni po prostu nie czuję się zbyt towarzysko. W rzadkich przypadkach, kiedy pan H. wraca z pracy o 20:00 lub 21:00, jestem znana z tego, że przez cały dzień nie odzywam się ani słowem – i muszę przyznać, że to trochę dziwne. I chociaż mój pies nie jest człowiekiem, czasami łapię się na tym, że prowadzę z nim bardzo długie rozmowy. Co jest prawdopodobnie jeszcze dziwniejsze.
Leave a Reply